Dziewczynka pędziła przez Magnolię, brakowało już jej tchu bowiem miasto to było obszerne i rozbudowane. Jej szkarłatne włosy powstawały, by po chwili opaść pod wpływem nieprzewidywalnego wiatru. Powodem owego biegu była grupka strażników, którzy dostali rozkaz ją złapać i wtrącić do lochu za używanie magii w Mieście. Była jedyną osobą która odważyła się powiedzieć lub raczej pokazać co o tym myśli. Na chwile przystanęła, skupiła się i po chwili kilkanaście mieczy i strzał leciało w kierunku żołnierzy.
-Łapać ją, znowu użyła magii- oczywiste było że większość mieszkańców była magami, ale z byt bali się przeciwstawić Władcy. Dziewczyna widząc nadbiegających strażników, kontynuowała swoją ucieczkę. Po kilku minutach monotonnego biegu, przewróciła się. Kostka czerwono-włosej była złamana, co najmniej skręcona. Próbowała wstać lecz na darmo, bol przeszył jej ciało i znów upadła. Widząc groźnych mężczyzn coraz bliżej siebie rozpaczliwie czołgała się wzdłuż ulicy, aż nagle zamarła w bezruchu. Mały chłopiec ,mniej więcej w jej wieku. Spokojnie podszedł do niej i przystanął. Głupio się uśmiechnął i wyciągnął rękę przed siebie.
- Stop!!! – wrzasnął na cały głos różowo włosy chłopak. Równie zaskoczeni co dziewczyna żołnierze stanęli jak wryci i patrzyli się na chłopaka.
-Odsuń się, bachorze- krzyknął jeden
- Nie mam najmniejszego zamiaru, a wy oddacie mi … - wskazał palcem na dziewczynę -.. ją! –tamci wybuchnęli śmiechem, a chłopak nadal się uśmiechał. Wolno podszedł do jednego ze strażników i krzyknął
- Pięść ognistego smoka! – Momentalnie dłoń chłopaka zapłonęła, a on wycelował siarczysty policzek mundurowemu. Ten zaś poleciał daleko w głąb żołnierzy. Jego towarzysze natarli na chłopaka, a ten najpierw splunął na kilku ogniem, resztę pokonał ognistymi szponami. Dziewczyna patrzyła się jak zahipnotyzowana na poczynania chłopaka, jego magia wydawała jej się przepiękna i autentyczna. Chłopak nie bał się porażki i był pewny swoich umiejętności. Mimo publiczności pokazywał wyraźnie że należy do tej niezwykłej grupy, grupy magów. Po paru minutach strażnicy zrozumieli że nie mają z nim szans i postanowili się wycofać. Gdy zostali wreszcie sami chłopak wybuchnął śmiechem i odezwał się
- Widziałaś ich miny…- sprawiał wrażenie że zaraz się udusi ze śmiechu po kilku sekundach jego mina spoważniała – jak tam twoja kostka? – nie czekając na odpowiedź wziął ją na ramiona i zaniósł do swojego domu.
To tyle, wiem, że krótkie i tak dalej.. Może kiedyś dokończę. O opinie proszę w komentarzach. Dzięki :3
To tyle, wiem, że krótkie i tak dalej.. Może kiedyś dokończę. O opinie proszę w komentarzach. Dzięki :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz